Friday, September 21, 2012

OOTD

Zasada jest prosta: rajstopy mają być w kolorze ciała ich posiadaczki lub o ton- dwa jaśniejsze. Zasada ta również zawsze była przeze mnie przestrzegana. Przeważnie :) Coś jednak podkusiło mnie na eksperymenty i w ostatni cieplejszy dzień września zdążyłam wyprowadzić na kolację z ukochanym kontrowersyjny zestaw czerni i ecru.






Coat- Mohito,  dress- Nife, heels- Louboutin, tights- NN, bag- Batycki

Myślę, że nie wyszło to nieznośnie a czarne rajstopy nawet współpracowały z resztą stroju ;)

xoxo Love u, Ir.Is.

Wednesday, September 19, 2012

STARA MIŁÓŚĆ- nowy nabytek :DD

Już od prawie roku chorowałam na te buty firmy Air Step z serii Bike. Były dostępne w moim ulubionym I-sklepie http://www.spartoo.pl/, ale kosztowały dosłownie fortunę. Firma spartoo ma siedzibę i magazyn we Francji, ale konsultanci do spraw sprzedaży znajdują się na szczęście w każdym Państwie przez nich obsługiwanym. Upragnione butki wysyłają do nowego właściciela od razu po zaksięgowaniu wpłaty i możemy śledzić ich drogę z Francji do Polski, przez Niemcy przez całe trzy dni ich podróży. Stylowe ciężkie skórzane Saint Bike przyszły w równie stylowym pudełeczku...


... zgrabnie zapakowane w lnianą szmatkę ze skórkową łatką przyszytą do niej. Nie jest to jednak ta sama skóra z której są wykonane moje skarby.


Niby lekko podniszczona skóra, możliwość ustawienia cholewki w dogodny sposób dzięki wstawionym w szew drucikom, ciężkie i niesamowicie wygodne ... czy tylko na mnie robią tak ogromnie powalające wrażenie?


Może za dużo fascynacji filmem Resident Evil, a może wyszło ciemne oblicze mojego mocno skrzywionego stylu, ale nie jestem ostatnio w stanie zdradzić je z innymi butkami, grzecznie czekającymi na półeczkach, kiedy ja wreszcie się nasycę i naciesze tym topornym dziełem sztuki szewców z Bośni.


Ach jak się stęskniłam za czymś, co nie posiada obcasów, a jednak szaleńczo mi się podoba. Wciąż jednak szukam do nich idealnej stylizacji.



Stwierdziłam, że sukienka też jest dobrą opcją do pokazania uroku Saint Bike'ów. Myślę, że mi się nawet to udało ;))


Zabójcza dla obcasów Krakowska kostka brukowa nie jest nawet minimalnym wyzwaniem dla nowego nabytku.


I o dziwo, moje wysokie podniesienie stopy również się z nimi polubiło. Pewnie dzięki małemu wygodnemu obcasowi, którego ja nawet nie zauważam.




Jak można je nie kochać?

XOXO with love, Ir.Is.

Tuesday, September 18, 2012

Mel by Melissa- czy warto?

Fascynacja firmą Melissa rośnie w Polsce z dnia na dzień. Dziewczyny mają wręcz obłędne kolekcje butów tej marki. Kilka miesięcy temu na stronie internetowej, która z kolei cieszy się moim zaufaniem i uwielbieniem      http://www.spartoo.pl/ , zakupiłam butki Mel by Melissa. Seria Mel jest skierowana do młodych odbiorczyń, a jej produkty charakteryzują się bardzo dziewczęcymi zdobieniami. Cena jest dużo bardziej przystępna, w  porównaniu do oryginalnych Melissek. Oczywiście, nie mogłam nie ulec wszechobecnemu zafascynowaniu.... Nie przerodziło się jednak ono w moim przypadku w długotrwałą miłość...


Moje Mele bardzo dobrze się noszą, dopasowały się do kształtu stopy, nie parzą nóg i generalnie są niesamowicie wygodnymi butkami. Jedynym moim zastrzeżeniem jest brak platformy w przedniej części buta, co powoduje, że noga delikatnie zjeżdża do przodu. Jest to jednak jedyne niedogodnienie. 


Butki nigdy mnie nie otarły i nie zrobiły żadnej innej szkody moim stopom, chociaż zdarzało się, że spędzałam w nich do 12 godzin biegając niemal non stop. 


Kolejnym atutem modelu jest to, że pasują jak do długich maxi spódnic, tak również do krótkich sukienek, rybaczków etc. Chociaż osobiście wole je nosić do długich sukienek lub spódnic... może to przez to, że zdominowały one moją garderobą w tym sezonie letnim :DDD



Moim zdaniem, pomimo przecinającego kostki paska butki nie skracają optycznie nóg. Nosiłam je nawet do szortów i długiej koszuli - nie skróciły mi nóg ani o centymetr, a w moim przypadku to jest naprawdę duuuużym plusem.


Dlaczego więc nie opanowała mnie mania kupowania Melissek? Dlaczego nie posiadam przynajmniej kilku fascynujących i kolorowych modeli? Nie umiem do końca odpowiedzieć na to pytanie. Możliwe, że mój styl mi do końca na to nie pozwala... Może też szkoda mi wydać dość duże pieniądze na plastikowe cudo butki, ponieważ za tę samą kwotę można złapać jakieś inne cudo ze skóry lub zamszu... Nie mniej jednak polecam tą markę tym nielicznym, którzy się jeszcze zastanawiają nad posiadaniem pachnących dzieciństwem butków...

XOXO with love, Ajriss

Monday, September 10, 2012

Przedślubna gorączka urodowa #4 maseczki

      Kolejnym etapem dogłębnego nawilżenia wrażliwej, podatnej na alergie, powstawanie pajączków i inne dolegliwości cery jest odpowiednie dobranie maseczki. 
Ma ona za zadanie nie tylko nawilżyć naszą skórę, ale również dostarczyć jej możliwie większą ilość dobroczynnych składników. System doboru idealnej dla nas maseczki niestety opiera się na zasadzie prób i błędów:/. Do tego dochodzą oczywiście kwestie finansowe, wrażliwość na zapachy, trudnodostępność i inne czynniki...
Ja chętnie korzystam z próbek dołączonych przez ekspedientki do zakupów. Szczególnie cieszą mnie sera nawilżające na noc. Są bogatą w witaminy bombą, która dopieszcza naszą cerę. Ostatnio byłam pod ogromnym wrażeniem serum KORRES (wild rose brightening&line-smoothing serum). Według producenta jest "naturalne". Nie każda cera jednak preferuje naturalne produkty, więc musimy się jej po prostu podporządkować ;). Osobiście dość długo jestem wierna kilku maseczkom, które z czystym sercem mogę polecić nie tylko wrażliwej cerze.
1).
Shake z maseczek firmy Lioele dla każdego typu cery zadowoli, myślę, najbardziej wymagającą maniaczkę urody. Na mnie wszystkie działają pozytywnie, jednak faworytem jest bluberry'owa maseczka (na zdjęciu kolor ciemno liliowy). Robi cuda z moją cerą, a te drobinki jagód w środku... mmm. Czasami zostawiam resztki maseczki na noc, co potęguje jej niesamowity efekt.


 2).
Kolejne cudeńko ze strony www.naturalne-piekno.pl  jest wręcz zaszczykiem energii i witalności dla mojej cery. Nie wiem co takiego ma w sobie, ale jej działanie graniczy w moim przypadku z magią :))) Używam jej przed wielkimi wyjściami jako niezawodny upiększacz.


3).
Tej maseczce z Ives Rocher jestem wierna od chyba dziesięciu lat. Według producenta ma zwężać pory. Swoje zadanie spełnia! Pomimo tego nie wysusza cery, a jedynie pozostawia świeże miętowe odczucie świeżości... Idealna przede wszystkim na lato.


Gusty się zmieniają, nawet kosmetyczne. Jak dotąd jednak, akurat na tych produktach się ani razu nie zawiodłam. 

With love, Ajriss