Wednesday, August 22, 2012

Idealny korektor pod oczy znaleziony! - Przedślubna gorączka urodowa #3

Cienie pod oczami to zmora ponad połowy płci żeńskiej. Bywają mniej lub bardziej zauważalne, głębokie, lub takie tylko "przydymione". Mogą być powodem nieprzespanych nocy, nieregularnych godzin pracy, reakcji zachodzących w organizmie lub zwyczajnie zbyt cienkiej skóry pod oczami. Idealnym rozwiązaniem kosmetycznym na ten niekomfortowy makijażowy problem wydaję się być korektor pod oczy. (Mi osobiście kosmetyczne zabiegi salonowe nic nie dały...) No ewentualnie light brighter, jeśli cienie są naprawdę mało widoczne i zależy nam tylko na rozświetleniu okolicy oka. Ja ewidentnie potrzebuję korektora. Z dobrym kryciem. 
Łatwiej jest doprać wymarzony korektor dla cery tłustej lub mieszanej. Cera sucha bowiem jest w stosunku do niego bardzo wymagająca i kapryśna: odwdzięcza się suchą skórką pod okiem, uwydatnieniem zmarszczek, efektem postarzałego zmęczonego oka :(. 
Szukałam więc długo i cierpliwie... testując, rezygnując chwilami i zamęczając panie ekspedientki w drogeriach stacjonarnych, jak również internetowych. W końcu znalazłam swój ideał na dzień dzisiejszy :). Jest nim korektor firmy specjalizującej się w produktach takiego typu i posiadającej wiadomą renomę profesjonalnej marki. Mowa oczywiście o korektorze z MAC:


Korektor jest mineralny, co mi zaimponowało jeszcze bardziej i jest przeznaczony dla suchej i bardzo suchej cery, ponieważ jest produktem nawilżającym.


Trzeba również pamiętać, że w przypadku sińców i cieni pod oczami w odcieniach niebiesko-granatowych  warto zainwestować w serię NW(jeśli wybierzemy produkt w tonacji żółci lub beżu możemy spodziewać się tzw. "zielonego" oka, co jest raczej nieporządane ;DD). Ja wybrałam numer 20, może delikatnie za jasny dla opalonej cery, jednak dobrze rozświetlający i zakrywający moje niedoskonałości. Muszę również przyznać, że produkt się wtapia bardzo szybko i faktycznie przybiera kolor skóry. Nie mniej jednak musimy znależć kolor jak najbardziej zbliżony do naszej tonacji.


Korektor posiada bardzo wygodny pędzelek, który pozwala na kontrolowaną aplikację, którą można powtórzyć w razie potrzeby. Osobiście rozcieram go palcem :)


Swatch na zdjęciu powyżej i lekko roztarty na zdjęciu poniżej. Lekka konsystencja zapewnia porządne krycie i brak skórki węża :DD Czego więc chcieć więcej? Like!!!


With love, ajriss ;)

Tuesday, August 21, 2012

Przedślubna gorączka urodowa #2 peelingi

W przygotowaniu cery do wielkiego wydarzenia ogromne znaczenie odgrywa nawilżenie. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z cerą odwodnioną, w tym suchą, mieszaną i tłustą. Pierwszym krokiem, więc, w tym przyjemnym i lubianym przeze mnie rytuale, jest oczyszczenie skóry twarzy, dekoltu etc. W przypadku cery naczynkowej absolutnie zabronione jest oczyszczanie manulane w gabinecie kosmetycznym. Możemy sobie pozwolić tylko na delikatną kawitację, niektóre kwasy, oksybrazję i inne łagodne zabiegi nie podrażniające naszą cerę i nie pozostawiające zdwojoną liczbę czerwonych pajączków. Oczyszczanie twarzy można również zrobić w domu. Warto jednak odpowiednio wcześniej się za to zabrać, żeby w miarę systematycznie i bardzo powoli oczyścić cerę z martwego naskórka, brudów osadzonych w porach i innych nieprzyjemnych rzeczy. Ja bardzo lubię kilka pilingów naturalnych i jeden drogeryjny... który może jest dla mnie trochę za mocny, ale jednak nie mogę nie zauważyć i nie docenić jego pozytywnego działania na moją buźkę :))))
1). 
Korund ze strony http://www.zrobsobiekrem.pl/ jest bardzo podobny, w każdym bądź razie równoznaczny do tego, który używany jest przy niedozwolonym dla naczynkowej wrażliwej i alergicznej cery zabiegu mikrodermobrazji. W warunkach domowych staje się jednak przyjemnym czyścikiem, który możemy rozcieńczyć z tym, co nam najbardziej pasuje do naszego dzisiejszego humoru ;). Wykonuję go jednak rzadziej niż inne peelingi, ponieważ jest dla mnie dość ostry i mocny, a ja staram się nie podrażniać naczynek ponad programowo. UWAGA! Nie stosuje się korund po zabiegach laserowego zamykania naczyń krwionośnych.


2).
 Peeling enzymatyczny z http://biochemiaurody.com/. Bardzo łagodny biologiczny peeling, który może gościć na tłustej cerze chociażby codziennie, a na suchej wystarcza nawet raz tygodniowo. Bardzo drobno zmielony nie powoduje podrażnień, nowych pajączków, stanów zapalnych i alergii. Jedynym jego mankamentem jest to, że przychodzi do nas w stanie... chmm... surowym. Powinniśmy go samodzielnie zmieszać i wymieszać. Nie przeszkadza to bynajmniej ani mi, ani szerokiemu gronu jego fanek. Jest cudowny! 


3).
 Nie powinnam stosować peelingów gruboziarnistych, ale nie mogę się oprzeć temu drogeryjnemu cudeńku. Na moją zaczerwienioną i wiecznie podrażnioną cerę działa bardzo dobrze i pomimo odgrywania funkcji oczyszczających nie wysusza cerę. Ja chyba po prostu uwielbiam borówki.. również w kosmetykach ;)


P.S.: love, Ir.Is

Sunday, August 12, 2012

Romantic look

   Deszczowe dni są stworzone dla leniuchowania w łóżeczku przed dużym monitorem i dobrze zapowiadającym się filmem. Jeśli jednak musimy wyjść na zewnątrz opatulamy się w coś miękkiego i wygodnego i ... nieprzemakalnego. Jest jednak lato i wbrew pogodzie wciąż stawiam na letnie dziewczęce stylizację tak modne w tym sezonie...




Skirt- Select, boots- dash.pl, jacket- Camaieu, bag- Parfois, umbrella- NN 

P.S.: With love, Ir.Is. ;*

Thursday, August 9, 2012

Przedślubna gorączka urodowa #1

    Już miesiąc temu zaczęłam mieć tiki nerwowe z powodu ślubu. Taaaak, to nie bułka z masłem :DDD. Do tak stresującego wielkiego wydarzenia, kiedy oczy gości będą skierowane tylko na was, żeby później w zaciszu domowym obgadać wszystkie niedociągnięcia (szczególnie te urodowe :/ ) trzeba się dobrze przygotować.
    Świadoma tego faktu zaczęłam zaciekłą walkę ze... swoją skórą. Mam raczej jasną karnację wpadającą w żółto- łososiowy odcień. Po opalaniu zanika jednak ta brzoskwinia czy łosoś i jestem zwyczajnie brązowo- żółta :(. Idealna, zdaniem niektórych moich koleżanek, cera jest wynikiem codziennego dbania o nią i ciągłych poszukiwań ochronnych kosmetyków, wzmacniających naczynka kremów, maseczek zamykających pory, nawilżaczy, korektorów i ostatnio BB kremów. Po kolei jednak:
1) naczynkowa cera potrzebuje szczególnej pielęgnacji. Przede wszystkim pęknięcia zamykane są laserami IPL jak również diodowymi. Procedura jest dość skuteczna, nie można jej jednak stosować w lecie, ponieważ nawet najmocniejsze filtry nie zahamują ponownego uszkodzenia naczynka. Wskazane jest również zażywanie witaminy C (500) Kilka moich "pajączków" od kilku lat opiera się zabiegom laserowym :( Właśnie wspomniane wcześniej filtry przeciwsłoneczne są niezbędnym elementem ochrony skóry przed powstaniem nowych zaczerwienień. 
Od jakiegoś czasu używam Anthelios AC z La Roche- Posey. Filtr przeznaczony jest do skóry tłustej, wrażliwej, z tendencją do trądziku, wodoodporny. Lekko matowi cerę. Mam wrażliwą, odwodnioną cerę i na mnie też się sprawuje dobrze. 


2) Nie mniej ważny jest dobór kremów na dzień i na noc. Moim niezbędnikiem na dzień (oprócz okresu zimowego, kiedy jego lekka konsystencja nie daje radę) od kilku lat jest Auriderm XO. Żel ten można kupić wyłącznie w aptece i jest źródłem witaminy K, niezbędnej dla słabych naczyń krwionośnych.


3) Na noc przez długi czas stosowałam Rosaliac z La Roshe- Posay. Krem jednak okazał się dużym niewypałem i zdradziłam go na rzecz Ziaji med i jej kremu uszczelniającego naczynka krwionośne na noc.


Lubię również jeden z treściwszych kremów na noc które znam, mający za zadanie przywrócić blask i świeżość cerze zmęczonej. Mowa o Cure Solutions z Yves Rocher. Taak, zapewne się przyda pod czas przygotowań i kilka nocy po... ponieważ naprawdę działa!


4) Ważne jest też dobranie odpowiedniego korektora, który będzie w stanie sprostać nie prostemu zadaniu. Ostatecznie skłoniłam się ku Clinique Redness Solutions. Żółty kolor tego korektora w sztyfcie niweluje nawet uporczywie pozostające na mojej twarzy duże naczynko. Zastanawiam się również nad nabyciem pudru z tej samej serii, ponieważ nie uwydatnia suchych skórek, zakrywa niedoskonałości i zaczerwienienia i nie powoduje uczucia ściągnięcia. 


5) Sińce pod oczami, lub, jak kto woli, niezamierzony ani trochę efekt pandy jest moją kolejną zmorą. Nie poradziłam do końca z tym problemem i nadal szukam idealnego kremu pod oczy i idealnego korektora. Najlepiej jak dotąd sprawdzała się seria Flos Lek i po przebrnięciu przez całą gamę produktów zostałam przy żelu arnikowym. Nie jest to jednak bynajmniej mój ideał.


6) Korektor pod oczy to już wogóle najwyższa szkoła jazdy. Powinien być raczej w kolorze różowym (żółć niweluje sińce w ich naturalnym kolorze, ale zastępuje je zielenią, za co raczej podziękuję). Lekka, nienachalna konsystencja byłaby również dużym atutem. Skłaniam się zatem ku nabyciu korektora z Azji. Mam jednak jeszcze zbyt mało informacji, który byłby dla mniej najbardziej odpowiedni. Niestety wątpię, żeby do ślubu udało mi się rozwiązać ten problem.

7) Jak by było mało jestem alergikiem. Dolega mi cały zestaw z pakietu: astma, skórne zmiany alergiczne, a mój nos już nie czuje zwykłych zapachów przez zapchanie alergenami, którym żaden mocny lek już nie jest w stanie sprostać. Oprócz tabletek wrażliwą, alergiczną cerę warto uspokajać żelem aloesowym i, oczywiście, wodą termalną. Ja używam Uriage i bardzo jestem z niej zadowolona.


8) Wrażliwa naczynkowa cera nie może być potraktowana tonikiem. Pragnąc uniknąć przykrych niespodzianek pod postacią wyprysków zainwestowałam w powszechnie znany i ceniony hydrolat oczarowy, którym przecieram twarz rano i wieczorem.


To są podstawowe elementy pielęgnacji. Nie wolno jednak zapomnieć o jakimkolwiek z nich, ponieważ skutkuje to zbuntowaniem się cery, przyzwyczajonej do specyfików ułatwiających jej egzystencję.