Tuesday, May 15, 2012

Veni - Vidi - Viena ;)

    Istnieje pewna grupa ludzi, która nie jest w stanie usiedzieć w jednym miejscu/ mieście/ kraju. Dłuższe przebywanie gdziekolwiek powoduje u nich depresję, spadek sił życiowych, awersję do wszystkiego i wszystkich. Ja niestety do takich osób się zaliczam. Potrzebuję co jakiś czas zmiany otoczenia, nowych wrażeń, emocji, żeby moja niemiła przypadłość nie odbijała się na najbliższych, których na pewno nie chciałabym zmienić (a nigdy nie wiadomo do czego mogą doprowadzić depresyjne stany psychiczne :P ). 
      Ponieważ uzgodniliśmy wcześniej z moim partnerem życiowym, że będziemy sobie pokazywać jakieś ładne miejsca, które ta druga osoba jeszcze nie odwiedziła, a na mnie padło pierwszeństwo - wybrałam Wiedeń. Już za pierwszym razem stolica Austrii mnie urzekła... ale po kolei. 
We wcześniejszym poście W co się ubrać na wycieczkę pokazywałam mokasyny, które sobie na tą podróż wybrałam. Były cudownym rozwiązaniem i początkiem ciekawej historii modowej. Dobrą opcją byłyby też lordsy lub loafersy. Nie mam jednak żadnych z nich, ponieważ od dłuższego czasu nie mogę znaleźć idealnych.  Z ceną odpowiednio pasującą do jakości. Niestety firma internetowa, jak to często złośliwie bywa, nie dostarczyła obuwia na czas. Zdecydowałam więc się na nielubiane adidasy. Niestety  moje ubrania kompletnie do nich nie pasują.. :( Ubrałam się więc na cebulkę (jechaliśmy autobusem na dwa dni i nie chcieliśmy brać bagaży). Styl włóczęgi- turysty do mnie kompletnie nie pasował, ale postanowiłam, że świadomość tego nie zepsuje mi wyjazdu. Do rzeczy więc...

               
Po pierwsze bardzo ważne jest poczytanie o mieście, które chcemy zwiedzić, obejrzenie zdjęć w internecie, filmików na youtubie http://www.youtube.com/watch?v=RIt9c4T1f6s. Niezbędny jest poza tym zakup przewodnika i mapy. My naiwnie przypuszczając, że przecież szybko znajdziemy drogę do informacji, nie kupiliśmy mapy w Polsce. Skutkowało to parogodzinnym błąkaniem się po pięknym, czystym i pełnym architektonicznych niespodzianek mieście. 
Po drugie załadowaliśmy 3 baterie do aparatu i zmniejszyliśmy rozdzielczość zdjęć, a pomimo to drugiego dnia oszczędzaliśmy się z pstrykaniem fotek :(.


W Wiedniu wszyscy mówią po angielsku i nie ma żadnego problemu z zapytaniem o cokolwiek. Więcej - ludzie są przemili, uśmiechnięci i uprzejmi do granic możliwości! Widząc, że czegoś szukałam w mapie, dostałam kilka propozycji pomocy. Nie dziwię się im zresztą: w stolicy Austrii jest minimalne bezrobocie, a miasto jest tak niesamowicie czyste, że też bym się pewnie śmiała 24h na dobę :DDD Uczucie czystości potęgują również charakterystyczne neoklasyczne białe kościoły, arki, mostki i inne atrakcje turystyczne. Aha, zapomniałabym powiedzieć: wiedeńczycy mają manię uprawiania sportów, a posiadaczy rowerów są w znacznie lepszej sytuacji, niż piesi.


Najlepszym sposobem na zwiedzanie jest włóczenie się po mieście. Niezbędne jest jednak kupienie przynajmniej jednego biletu dobowego, kosztującego około 7 euro. Do Schonbruna dojście piechotą było by nie lada wyczynem.
Pamiątki można kupić wszędzie. Najtaniej jest w Stadt Parku i małych przydrożnych kioskach, które można znaleźć jak w ścisłych centrum, tak i na jego obrzeżasz.

Słynny złoty pommnik Johanna Straussa


Proponuję spróbowanie kilku gatunków kawy w małych knajpeczkach. W Wiedniu smakuje i pachnie cudownie. Większość kaw nie ma dodatku tańszej arabiki, nadającej nutkę goryczy naszym kawom. Popularne są również kiełbaski wiedeńskie w przeróżnych odsłonach. Próbowaliśmy tych w cieście, grilowanych, z gorczycą i wszystkie są przepyszne. Niestety nie udało się nam zrobić ani jednego zdjęcia potrawy, ponieważ przypominaliśmy o tym dopiero po pożarciu pyszności :D. W centrum miasta ulokowana jest niezliczona ilość włoskich restauracji, osobiście jednak wybrałam białą tradycyjną pizzę austriacką. Była cudowna! Ja zresztą uwielbiam białą pizze w każdym jej wydaniu. Niesamowicie smakują tam również lody. Tym razem spróbowaliśmy śmiesznego lodowego ciasteczka ice sadwich i było przepyszne. Nie obyło się w naszym wypadku bez tradycyjnego sachertorte,
Sachertorte
który jest chyba najpopularniejszym deserem wiedeńskim. Proponuję też spróbować profitrolków, ponieważ są... no palce lizać.

You have to see
Najlepiej zacząć od Albertina muzeum- wysunięty najdalej na południe budynek obszernego kompleksu cesarskiego Habsburgów. Pałac sąsiaduje z operą, gdzie można nabyć (jak również u panów promotorów obok kościoła św. Stefana) bilety na wieczorne przedstawienie. Nie musimy być również odświętnie ubrani do jednej z najlepszych oper w Europie. Wiedeńczycy dostosowali się do potrzeb turystów i wymagane są jedynie długie spodnie. Ceny biletów do opery wiedeńskiej kształatują się od 39 euro do 120 euro za przedstawienie. Wracając do Albertino, to mieści się w nim imponująca galeria grafiki. Na stałe możemy tam podziwiać Rembrandta, jak również niesamowite instalacje współczesnych twórców. Bilet jednoosobowy z audio guidem kosztuje ok 13 euro. Nie mniej jednak nie odpuściłabym sobie tego muzeum za nic w świecie. Ponieważ jednak rozkoszowałam się jego galerią grafiki poprzednio, a mój partner nalegał na zwiedzeniu muzeum wojskowego- odpuściłam tym razem.

Albertina

Za Albertina rozciąga się uwielbiany przez wiedeńczyków park Burggarten, gdzie kaczki są zbyt bezpośrednie w sposobie zdobywania jedzenia kosztem turystów :). Trochę dalej rozciąga się park "dla ludu" Volksgarden, gdzie znajdziemy pomnik cesarzowej Elżbiety. Widać stąd również ponurą, lecz przepiękną świątynię Tezeusza.

Burggarten
Hofburg - rezydencja Habsburgów to kompleks kilku ogromnych przepięknych budynków. Mieszczą się w nich muzea, gdzie każdy może wybrać dla siebie najbardziej interesujące. Wybraliśmy najbardziej popularne Sisi muzeum plus pokoje władców i ich kosztownych zastaw. Koszt takiego pakietu wynosi 11 euro.  To jest jedno z nielicznych muzeów, gdzie można zrobić kilka zdjęć zastawy cesarskiej. Niestety w pokojach królewskich obowiązuje całkowity ich zakaz.

Hofburg

Z Volksgarden możemy przejść do Parlamentu i Ratuszu, które mieszczą się w ścisłym centrum. Przy Parlamencie możemy na chwilę poczuć się jak w Atenach. Gigantyczne na wzór antyczny posągi osiągają monumentalnych rozmiarów. Ratusz jest wykonany w stylu neogotyckim i otoczony parkiem z figurkami. Jego szpiczasta wieża robi piorunujące wrażenie.

Rathaus
Parlament











Niedaleko centrum mieści się Dolny i Górny Belvedere - połączony przepięknym parkiem i ogrodem w stylu francuskim kompleks muzeów. Niestety nie mieliśmy już czasu na zwiedzenie pałaców, nie mniej jednak zostało nam kilka niesamowitych zdjęć kompleksu.
Belvedere

Dosłownie kilka minut piechotą dzieli Belvedere od katedry św. Stefana (Stephansdom), kościoła św. Piotra i Pestsaule- kolumny murowej na ul. Graben upamiętniającej zakończenie epidemii czarnej śmierci.



Schonbrun
Schonbrun był letnią rezydencją Habsburgów. Najłatwiej się tam dostać U-4 ( 4 linią metra). Niesamowity kompleks budowli, otoczony parkami, zoo i rezerwatem robi wrażenie na każdym. Turystom udostępniono 40 komnat królewskich i za standardową już cenę 11 euro zwiedziliśmy to architektoniczne cudo.
Glorietta














With love, Ir.Is.

No comments:

Post a Comment